A.B. Poranek

Moja najnowsza miłość. Bardzo się cieszę, że przeglądając tiktoka wpadłam na profil autorki i mogłam poznać tę cudowną historię. „Where the dark stands still” od A.B. Poranek to wspaniała mieszanka słowiańskiego folkloru z vibem Ruchomego zamku Hauru, jednej z moich ulubionych historii. Kocham tę książkę, zakochałam się w niej od pierwszych stron. Historia Liski, dziewczyny z małej wioski władającej magią i Leszego, demona lasu jest wprost przeurocza chociaż czasami okrutna. Liska początkowo jest trochę zahukaną dziewczyną bojącą się własnego cienia, ale jest osobą o wielkiej empatii, czułą i zwyczajnie dobrą. Gdy stała się bardziej stanowcza i waleczna nie mogłam nie przestać się nią zachwycać. Gdy dziewczyna przywoływała swoją przeszłość byłam taka wściekła, szczególnie na jej matkę i uwielbiam moment gdy w końcu Liska mówi jej wszystko co ją bolało! Rozumiem strach jej matki przed magią córki, ale nie było to usprawiedliwieniem dla takiego traktowania. Leszy też nie okazuje się tak dwuwymiarową postacią jak się obawiałam. Gdy poznajemy lepiej jego przeszłość okazuje się, że książę może być Sinobrodym… Książka jest czasem straszna, czasem cudownie czarowna, ale ogółem wywoływała we mnie uczucie ciepła, byłam szczęśliwa czytając ją chociaż zdarzyło mi się zapłakać. Wspaniała powieść, tak bardzo się w niej zakochałam, że zamówiłam także drugie wydanie. Mam nadzieję, że zostanie wydane u nas! Polecam gorąco! ~Idris